piątek, 29 sierpnia 2014

Kula


Wędrując latami po zawiłych i ciasnych korytarzach...
Napotkać można potwory przeszłości, plugastwa, ciemnotę i głupotę...
Lecz nie zrażaj się proszę pierwszymi słowy, bo nie dotarliśmy nawet do połowy...
Pod licznymi fałdami wspomnienia ukryte
Jakby wstyd ciało skurczył i schować się chciał, tyle z życia miał.
Bo choć nieszczęścia chodzą parami, nie raz, nie dwa, zostajemy sami.
Bywa i tak, że chwycić się niczego nie można, choć dusza pobożna.
Z dalszej perspektywy, gdyby spojrzeć się chciało...
Markotne, pomarszczone ciało, kruche, zmęczone...
Pergaminem pokryte, przezroczyste od trosk i chorób, tęsknotą spowite...
Samotne i jak pies zbite.
Gdyby głębiej poszukać...ogień tli się jeszcze...
Tęsknota za tym, co już dotknąć nie można...
I w mętnych oczętach kolorowe obrazy, odtwarzane wiele razy...
Drgają na rzęsach kropelki wzruszone...
Skakanki, sanki, hulanki, swawola...beztroska parabola...
Od brudnych rąk i obtartych kolan, po podróże znakomite...
Nagą kąpiel nocą w stawie, ściganie po polanie i zabawy w sianie...
I miłości roztargnione, platoniczne, niespełnione...
Lecz gdy przyszła ta prawdziwa wreszcie, tempa życia nabierała i się wszystkim poświęcała...
Aż o sobie zapomniała, owdowiała, zachorowała i tak sobie myślała...
Że ciężarem dla rodziny będzie...bo oni pracują od rana do nocy i nie ma od nikogo pomocy...
Pustka i samotność jak natrętni goście w każdy róg zaglądają i że spać nie może.
Czasem sąsiad odwiedzi, pogada, zakupy zrobi i się wyspowiada...
A wstać samej z łóżka, wyczynem jest nie lada...i tak biadoliła i się modliła...
Gdy rodzinka się pojawiła, plugawą łapę na majątku położyła...
...a kulę u nogi... w domu opieki zostawiła...
Słowa na język cisną się same, lecz problem złożony jest z czynników wielu...
Litujmy się nad sobą sami i żyjmy bliżej siebie i tak, aby nie stać się kulami...

29.08.2014
Zmysław

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz